Termin nowy ateizm pojawił się w 2006 r., początkowo na oznaczenie grupy brytyjskich i amerykańskich ateistów zafascynowanych mocą eksplanacyjną teorii ewolucji. Ich książki zawierające zdecydowaną krytykę religii przetłumaczono na wiele języków świata i stały się one bestsellerami, do czego przyczyniły się w dużej mierze niewątpliwe talenty literackie autorów. Grono to tworzyli początkowo: Richard Dawkins, Daniel C. Dennett, Sam Harris i Christopher Hitchens (nazywa się ich „czterema jeźdźcami ateizmu”), a z biegiem czasu poszerzało się ono o wiele nowych postaci. Aby przybliżyć fenomen „nowego ateizmu” trzeba spojrzeć nań zarówno od zewnątrz (na pozaakademickie cele, jakie jego reprezentanci sobie stawiają i uwarunkowania kulturowe, które ułatwiają ich realizację), jak i od wewnątrz (na argumenty, jakie formułują i kontrargumenty, z jakimi się spotykają ze strony różnych apologetów). W swoim referacie przedstawię obydwa te konteksty.
Kontekst zewnętrzny. Wydawniczy sukces zachęcił wspomnianych autorów do zorganizowania czegoś na wzór ruchu, który nie poprzestaje na formułowaniu krytyk, ale zmierza do wyeliminowania religii z życia społecznego w przekonaniu, że jest ona głównym źródłem zła w świecie. Oprócz formułowania argumentów podważających prawdziwość przekonań religijnych, „nowi ateiści” podejmują świadomie działania, które trzeba oceniać nie w kategoriach akademickich, lecz politycznych: w swoich książkach stosują argumenty erystyczne zmierzające do ośmieszenia religii; prowadzą szeroko zakrojoną działalność integrującą osoby o podobnych poglądach (np. poprzez witryny internetowe i coroczne konferencje); zachęcają ich do publicznego ujawniania się (korzystając ze strategii „coming outu”, którą stosują np. homoseksualiści walczący o swoje prawa), a przy okazji kreują obraz ateisty jako kogoś zaszczutego przez ludzi religijnych; inspirują organizowanie akcji propagujących ateizm; tworzą nowy język, który jest korzystny dla ateizmu, a w złym świetle stawia religie (tutaj wykorzystują np. doświadczenie feministek); demaskują ekstremalne przekonania i praktyki religijne, ale – w przeciwieństwie do dawnych ateistów – zdecydowanie krytykują też liberalnych przedstawicieli religii za legitymizowanie skrajności; występują przeciwko religijnej edukacji najmłodszych dzieci, widząc w tym narzędzie indoktrynacji religijnej; chętnie biorą udział w publicznych debatach z apologetami różnych religii, ponieważ - jeśli sądzić po reakcji publiczności i wpisach internetowych - z reguły debaty te wygrywają; starają się integrować i rejestrować różne działania proateistyczne na całym świecie.
Interesujące jest to, że nowy ateizm zyskał znaczący oddźwięk, o czym świadczą wielkie nakłady książek jego głównych propagatorów. Wygląda na to, że w ostatnim ćwierćwieczu wieku XX, a zwłaszcza na początku wieku XXI zmienił się na Zachodzie sposób podejścia do religii. Charles Taylor w swojej książce Secular Age pisze o trzech wielkich okresach w dziejach kultury zachodniej: w pierwszym dominowało założenie, że nie można ujmować świata bez odwołania się do pojęcia Boga, w drugim (okres szeroko pojętego Oświecenia), że można widzieć świat w ten sposób. W trzecim, w który właśnie wkroczyliśmy, zaczyna dominować pogląd, że nie można spoglądać na świat odwołując się do Boga. Jeśli Taylor ma rację, to właśnie ta aktualna atmosfera jest głównym nośnikiem przekazu, jaki płynie od nowych ateistów i staje się atrakcyjny dla coraz szerszego grona wykształconej młodzieży. Oni sami wskazują niekiedy, że do ich wystąpienia przyczyniły się konkretne wydarzania, np. inspirowane religijnie ataki fanatycznych terrorystów (zwłaszcza atak na wieże WTC).
Argumenty i kontrargumenty. Wskazanie politycznych aspiracji „nowego ateizmu” nie może być traktowane jako zarzut przeciwko niemu, tym bardziej, że przedstawiciele tego nurtu traktują religie jako instytucje o charakterze politycznym lub quasi-politycznym. Z ich perspektywy naiwnością byłoby poprzestanie na suchych argumentach w sytuacji, gdy ma się do czynienia z ideologią religijną, której zwolennicy dysponują znakomitym zapleczem instytucjonalno-politycznym, bazą materialną i społecznie akceptowanymi środkami indoktrynacji. Rdzeń nowego ateizmu stanowią jednak pewne argumenty, które nie są w większości całkiem nowe. Ale i z tego nie można nowym ateistom czynić zarzutu. Rzecz bowiem w tym, że ich zdaniem argumenty te nie zostały przez obrońców religii odparte. Nowi ateiści nie są jednak zainteresowani w równej mierze wszystkimi dawnymi argumentami swoich poprzedników. I tak np. mniejszą wagę przykładają do krytyki dowodów na istnienie Boga, bo nawet obrońca religii może je odrzucić twierdząc, że wykazują one co najwyżej istnienie „Boga filozofów”, a nie „Boga ludzi wierzących”. Chętniej atakują wprost twierdzenia poszczególnych religii, dostosowując argumenty do ich specyfiki (a więc np. w dyskusjach z islamem wskazują na niebezpieczny fanatyzm religijny, baptystom wytykają odrzucanie teorii ewolucji, a katolikom anachroniczne traktowanie kobiet i sfery seksualnej). Ulubioną metodą nowych ateistów jest przywoływanie konkretnych wierzeń religijnych, (w przypadku katolików np. o niepokalanym poczęciu czy wniebowzięciu Maryi) i wskazywanie, że z naukowego punktu widzenia są absurdalne.
Formułują jednak także pewne argumenty ogólniejsze, których główne założenie jest następujące: przekonania religijne należy sytuować na tym samym poziomie, co twierdzenia naukowe (analogicznie, kościoły trzeba sytuować na samym poziomie co wszystkie inne organizacje społeczno-politycze) i mierzyć je wspólną miarą. Nie akceptują więc w żadnej postaci tezy, że nauka i religia mogą odnosić się do różnych poziomów refleksji. Nauka (a przez „naukę” rozumieją głównie teorię ewolucji) nie jest neutralna względem przekonań religijnych i albo je wprost odrzuca, albo ich odrzucenie uprawdopodobnia w stopniu wystarczającym dla racjonalnej akceptacji ateizmu. Obrońcy religii (o ile nie są protestanckimi fundamentalistami, którzy godzą się na postawienie nauki i religii na jednym poziomie), odwołują się zwykle do jakiejś wersji tezy że religia i nauka nie odnoszą się do tych samych poziomów refleksji. Twierdzą też, że przekonania uznawane dawniej za sprzeczne z teorią ewolucji, np. o sposobie stworzenia świata, mylnie były traktowane jako religijne. Nowi ateiści wskazują jednak, że ten „ruch argumentacyjny” wymusza tak radykalną rewizję pojęcia Boga (stwarzającego świat w nadzwyczaj okrutny sposób), że akceptacja go wiązałaby się właściwie z przyjęciem ateizmu.
Wśród innych argumentów, które omówię w referacie, jest argument genetyczny (w oparciu o teorię ewolucji można przedstawić pełną genezę przekonań i praktyk religijnych, a więc nie trzeba postulować istnienia bytów ponadnaturalnych), moralny (uzurpacją ze strony obrońców religii jest przedstawienie jej jako strażnika moralności w sytuacji, gdy religie promują zachowania jawnie niemoralne, np. w Starym Testamencie), argument z radykalnego zróżnicowania religii (nie ma jednego teizmu, ale wiele bardzo różnych jego odmian, gdy tymczasem nauka jest jedna i - w domniemaniu - także ateizm jest jeden) oraz cały szereg argumentów historycznych (odnoszących się zarówno do wydarzeń biblijnych, jak i do dziejowych skutków fanatyzmu religijnego). Na ataki „nowych ateistów” odpowiadają głównie apologeci chrześcijańscy (a tu zwłaszcza katoliccy i anglikańscy), ale znakiem czasów jest to, że praca żadnego z nich nie dorównała popularnością książek adwersarzy. Warto zwrócić uwagę, że z „nowymi ateistami” polemizują także inni ateiści, wskazując np. na fatalne uchybienia w ich argumentacji, np. zbyt pochopne łączenie przekonań z działaniem i wynikając stąd niesłuszne oskarżanie religii o generowanie moralnie i społecznie nagannych zdarzeń.
Kontekst zewnętrzny. Wydawniczy sukces zachęcił wspomnianych autorów do zorganizowania czegoś na wzór ruchu, który nie poprzestaje na formułowaniu krytyk, ale zmierza do wyeliminowania religii z życia społecznego w przekonaniu, że jest ona głównym źródłem zła w świecie. Oprócz formułowania argumentów podważających prawdziwość przekonań religijnych, „nowi ateiści” podejmują świadomie działania, które trzeba oceniać nie w kategoriach akademickich, lecz politycznych: w swoich książkach stosują argumenty erystyczne zmierzające do ośmieszenia religii; prowadzą szeroko zakrojoną działalność integrującą osoby o podobnych poglądach (np. poprzez witryny internetowe i coroczne konferencje); zachęcają ich do publicznego ujawniania się (korzystając ze strategii „coming outu”, którą stosują np. homoseksualiści walczący o swoje prawa), a przy okazji kreują obraz ateisty jako kogoś zaszczutego przez ludzi religijnych; inspirują organizowanie akcji propagujących ateizm; tworzą nowy język, który jest korzystny dla ateizmu, a w złym świetle stawia religie (tutaj wykorzystują np. doświadczenie feministek); demaskują ekstremalne przekonania i praktyki religijne, ale – w przeciwieństwie do dawnych ateistów – zdecydowanie krytykują też liberalnych przedstawicieli religii za legitymizowanie skrajności; występują przeciwko religijnej edukacji najmłodszych dzieci, widząc w tym narzędzie indoktrynacji religijnej; chętnie biorą udział w publicznych debatach z apologetami różnych religii, ponieważ - jeśli sądzić po reakcji publiczności i wpisach internetowych - z reguły debaty te wygrywają; starają się integrować i rejestrować różne działania proateistyczne na całym świecie.
Interesujące jest to, że nowy ateizm zyskał znaczący oddźwięk, o czym świadczą wielkie nakłady książek jego głównych propagatorów. Wygląda na to, że w ostatnim ćwierćwieczu wieku XX, a zwłaszcza na początku wieku XXI zmienił się na Zachodzie sposób podejścia do religii. Charles Taylor w swojej książce Secular Age pisze o trzech wielkich okresach w dziejach kultury zachodniej: w pierwszym dominowało założenie, że nie można ujmować świata bez odwołania się do pojęcia Boga, w drugim (okres szeroko pojętego Oświecenia), że można widzieć świat w ten sposób. W trzecim, w który właśnie wkroczyliśmy, zaczyna dominować pogląd, że nie można spoglądać na świat odwołując się do Boga. Jeśli Taylor ma rację, to właśnie ta aktualna atmosfera jest głównym nośnikiem przekazu, jaki płynie od nowych ateistów i staje się atrakcyjny dla coraz szerszego grona wykształconej młodzieży. Oni sami wskazują niekiedy, że do ich wystąpienia przyczyniły się konkretne wydarzania, np. inspirowane religijnie ataki fanatycznych terrorystów (zwłaszcza atak na wieże WTC).
Argumenty i kontrargumenty. Wskazanie politycznych aspiracji „nowego ateizmu” nie może być traktowane jako zarzut przeciwko niemu, tym bardziej, że przedstawiciele tego nurtu traktują religie jako instytucje o charakterze politycznym lub quasi-politycznym. Z ich perspektywy naiwnością byłoby poprzestanie na suchych argumentach w sytuacji, gdy ma się do czynienia z ideologią religijną, której zwolennicy dysponują znakomitym zapleczem instytucjonalno-politycznym, bazą materialną i społecznie akceptowanymi środkami indoktrynacji. Rdzeń nowego ateizmu stanowią jednak pewne argumenty, które nie są w większości całkiem nowe. Ale i z tego nie można nowym ateistom czynić zarzutu. Rzecz bowiem w tym, że ich zdaniem argumenty te nie zostały przez obrońców religii odparte. Nowi ateiści nie są jednak zainteresowani w równej mierze wszystkimi dawnymi argumentami swoich poprzedników. I tak np. mniejszą wagę przykładają do krytyki dowodów na istnienie Boga, bo nawet obrońca religii może je odrzucić twierdząc, że wykazują one co najwyżej istnienie „Boga filozofów”, a nie „Boga ludzi wierzących”. Chętniej atakują wprost twierdzenia poszczególnych religii, dostosowując argumenty do ich specyfiki (a więc np. w dyskusjach z islamem wskazują na niebezpieczny fanatyzm religijny, baptystom wytykają odrzucanie teorii ewolucji, a katolikom anachroniczne traktowanie kobiet i sfery seksualnej). Ulubioną metodą nowych ateistów jest przywoływanie konkretnych wierzeń religijnych, (w przypadku katolików np. o niepokalanym poczęciu czy wniebowzięciu Maryi) i wskazywanie, że z naukowego punktu widzenia są absurdalne.
Formułują jednak także pewne argumenty ogólniejsze, których główne założenie jest następujące: przekonania religijne należy sytuować na tym samym poziomie, co twierdzenia naukowe (analogicznie, kościoły trzeba sytuować na samym poziomie co wszystkie inne organizacje społeczno-politycze) i mierzyć je wspólną miarą. Nie akceptują więc w żadnej postaci tezy, że nauka i religia mogą odnosić się do różnych poziomów refleksji. Nauka (a przez „naukę” rozumieją głównie teorię ewolucji) nie jest neutralna względem przekonań religijnych i albo je wprost odrzuca, albo ich odrzucenie uprawdopodobnia w stopniu wystarczającym dla racjonalnej akceptacji ateizmu. Obrońcy religii (o ile nie są protestanckimi fundamentalistami, którzy godzą się na postawienie nauki i religii na jednym poziomie), odwołują się zwykle do jakiejś wersji tezy że religia i nauka nie odnoszą się do tych samych poziomów refleksji. Twierdzą też, że przekonania uznawane dawniej za sprzeczne z teorią ewolucji, np. o sposobie stworzenia świata, mylnie były traktowane jako religijne. Nowi ateiści wskazują jednak, że ten „ruch argumentacyjny” wymusza tak radykalną rewizję pojęcia Boga (stwarzającego świat w nadzwyczaj okrutny sposób), że akceptacja go wiązałaby się właściwie z przyjęciem ateizmu.
Wśród innych argumentów, które omówię w referacie, jest argument genetyczny (w oparciu o teorię ewolucji można przedstawić pełną genezę przekonań i praktyk religijnych, a więc nie trzeba postulować istnienia bytów ponadnaturalnych), moralny (uzurpacją ze strony obrońców religii jest przedstawienie jej jako strażnika moralności w sytuacji, gdy religie promują zachowania jawnie niemoralne, np. w Starym Testamencie), argument z radykalnego zróżnicowania religii (nie ma jednego teizmu, ale wiele bardzo różnych jego odmian, gdy tymczasem nauka jest jedna i - w domniemaniu - także ateizm jest jeden) oraz cały szereg argumentów historycznych (odnoszących się zarówno do wydarzeń biblijnych, jak i do dziejowych skutków fanatyzmu religijnego). Na ataki „nowych ateistów” odpowiadają głównie apologeci chrześcijańscy (a tu zwłaszcza katoliccy i anglikańscy), ale znakiem czasów jest to, że praca żadnego z nich nie dorównała popularnością książek adwersarzy. Warto zwrócić uwagę, że z „nowymi ateistami” polemizują także inni ateiści, wskazując np. na fatalne uchybienia w ich argumentacji, np. zbyt pochopne łączenie przekonań z działaniem i wynikając stąd niesłuszne oskarżanie religii o generowanie moralnie i społecznie nagannych zdarzeń.
Szczegóły
Tytuł: Nauki przyrodnicze a nowy ateizmPodtytuł:
Autor: Marek Słomka
Wydawnictwo: KUL Wydawnictwo
ISBN: 9788377023709
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 193
Oprawa: miękka
Waga: 0.35 kg
Recenzje
Informacje:
Klienci, którzy kupili oglądany produkt kupili także:
50 teorii matematyki które powinieneś znać
Wydawnictwo Naukowe PWN
50 teorii fizyki które powinieneś znać
Wydawnictwo Naukowe PWN
50 teorii filozofii, które powinieneś znać
Wydawnictwo Naukowe PWN
Ewolucja Boga
Prószyński i S-ka
50 teorii psychologii, które powinieneś znać
Wydawnictwo Naukowe PWN
50 teorii genetyki, które powinieneś znać
Wydawnictwo Naukowe PWN
50 wielkich teorii, które powinieneś znać
Wydawnictwo Naukowe PWN
Nowa historia ewolucji człowieka
Copernicus Center Press