Czarownice po dziś dzień rozpalają wyobraźnię i inspirują twórców, choć stoją za nimi tragedie i cierpienie niewinnych ofiar przewodów sądowych podszytych zabobonami i nienawiścią. Procesy w sprawach o czary od wielu lat są przedmiotem dyskusji historyków i kulturoznawców. Różni ich pogląd na temat rozmiaru polowania na czarownice w Polsce. Jedni udowadniają, że nie staliśmy w tyle i stosy płonęły tak samo, jak w Europie zachodniej. Inni zaś dowodzą, że Polska nie spłynęła krwią i o specjalnych nagonkach na wiedźmy nie ma co mówić. Faktem jest jednak, że w wielu miastach zachowały się dokumenty sądowe pozwalające ocenić skalę tego zjawiska. Przynajmniej oficjalnie, bo poza miastem, wśród prostej ludności, nikt nie trudnił się spisywaniem ofiar przesądów, a najczęściej zwykłej, ludzkiej zawiści. Wystarczy przyjrzeć się społecznej pozycji statystycznej wiedźmy. Była to przeważnie kobieta (choć i mężczyzn za czary pozywano), ze wsi (w sądach miejskich takie sprawy były marginalne, a w szlacheckich w ogóle ich nie odnotowano), profesji bardzo różnych praczki, pomywaczki, służące; co też przeczy poglądowi, że wystarczyło trudnić się zielarstwem, aby być poddaną próbie pławienia. Bo kto inny, jak nie zielarki i znachorki dbały o zdrowie ogółu Jeśli zajrzymy do Lecznictwa ludu polskiego Biegeleisena, to faktycznie gminna wiedza medyczna wydawała się być żywcem wyciągniętą z podręcznika dla zaawansowanych czarownic. Jednak ludzie potrzebowali pomocy, więc spalenie wszystkich zielarek zwyczajnie nie byłoby nikomu na rękę. Procesy o czary wszczynano przeciwko tym osobom, które z jakiegoś powodu były niewygodne bezdomna żebraczka, ostatnia starowina z rodu, która posiadała chałupę, którą chciał mieć sąsiad, ładniejsza dziewczyna podebrała drugiej upatrzonego narzeczonego, sąsiadowi za miedzą lepiej pole rodziło... Wystarczyło pomówienie i nadgorliwi obrońcy wiary zabierali się za przesłuchania (tortury zostały zakazane w Polsce konstytucją sejmową w 1776 roku). W XVII wieku pojawiły się pierwsze głosy sprzeciwu wobec karania wiedźm śmiercią, jednak ostateczny kres tym wydarzeniom położyło dopiero oświecenie ze swoimi odkryciami naukowymi oraz postępującą laicyzacją.
Jednym z bardziej znaczących głosów w tej sprawie było anonimowe dzieło, które ukazało się w Poznaniu w 1639 roku Czarownica powołana. Jego autor nie tyle kwestionował zdanie Kościoła, co uwypuklał przypadki nadużyć i przekłamań sądowych. To właśnie dzieło przywołuje docent Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Józef Rosenblatt w swojej Czarownicy powołanej. Przyczynku do historji spraw przeciw czarownicom w Polsce. Jego rozprawka jest próbą analizy wyżej wspomnianej publikacji, aby ułatwić jej zrozumienie. Nakreśla tu także tło historyczne procesów o czary w Europie i przytacza inne siedemnastowieczne opracowania tematu, a także oryginalne fragmenty dokumentów procesowych. A wszystko to po to, aby zainteresować badaczy tym, ówcześnie uważanym za nienaukowy, tematem. Rosenblatt zauważył tu ciekawe pole badawcze dla prawników i historyków prawa, w jego czasach słabo opracowane, a jakże zajmujące i dające szerokie możliwości do naukowych właśnie analiz.
Szczegóły
Tytuł: Czarownica powołanaPodtytuł: Przyczynek do historji spraw przeciw czarownicom w Polsce
Autor: Józef Rosenblatt
Wydawnictwo: Volumina.pl
ISBN: 9788378676546
Języki: polski
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 66
Format: 17.0x24.0cm
Oprawa: Twarda
Waga: 0.325 kg
Recenzje
Informacje:
Klienci, którzy kupili oglądany produkt kupili także:
Procesy o czary w Polsce w wiekach XV - XVII
Universitas
Teoretycy pisarze i artyści o sztuce 1500-1600
słowo/obraz terytoria
Teoretycy historiografowie i artyści o sztuce
1600-1700
1600-1700
słowo/obraz terytoria
Zima Muminków
Nasza Księgarnia
Dolina Muminków w listopadzie
Nasza Księgarnia
Czary góralskie
Słownik magii Podtatrza i okolic
Słownik magii Podtatrza i okolic
Tatrzański Park Narodowy Wydawnictwo
Drużyna. Tom 6. Nieznany ląd
Jaguar
Polska 2017 Atlas samochodowy dla profesjonalistów 1:200 000
Dom Wydawniczy PWN