"Córka swojej matki" to kolejna opowieść o Beti i jej dorastającej córce. Tym razem zwariowane życie Beti śledzimy oczami nastoletniej Meli. Książka pełna humoru, ciepła i nostalgii.
Beti ma już czterdziestkę na karku, a ciągle szuka swego szczęścia. W międzyczasie pochłania ją życie w stylu eko. Gotuje więc zupy z pokrzyw, sałatki robi z liści rzodkiewki, a kotlety sporządza z jarmużu. Najgorsze zaś jest to, że nie tylko ona musi to potem zjadać... Nie! To w sumie nie jest takie najgorsze. Jeśli Mela lepiej się nad tym zastanowi, absolutną porażką okazują się te szaleńcze wyprawy na drugi koniec Polski do kolejnego typa poznanego na randkowym portalu. Matka rzecz jasna zaprzyjaźnia się z takowym od razu i to na całe życie... Pisze też książki, spaceruje po lesie, zrywając zioła, a nocami popija szampana. Ma też wiele innych, mniej chlubnych nałogów, na co Mela patrzy z rosnącą dezaprobatą.
"Córka swojej matki" to powieść, której od dawna już wypatrywały wielbicielki dwóch poprzednich książek Beaty Kiecany. I trzeba przyznać, że czekanie to bardzo się opłaciło, bo powieść, nie dość, że zaskakująco świeża, to jeszcze pełna ironicznego poczucia humoru. Niestety rzadko zastanawiamy się nad tym, jak nasze życie, poczynania, a także nas samych widzą nasze dzieci. Czy jesteśmy dla nich posągami z brązu? A może raczej przyczyną nieustannego wstydu i zażenowania? Czy łatwo jest być córką swojej matki, a zwłaszcza takiej matki, jaką jest Beti? Z pewnością nie!
Beata Kiecana nie wie, co jest trudniejsze: robienie tak zwanej "kariery" czy bycie dobrą matką. Pisarka, absolwentka filologii polskiej na lubelskim UMCS, od kilku ładnych lat mieszka w Warszawie. Zadebiutowała znakomicie przyjętą powieścią "Stosunki mega przerywane". Kolejna książka w dorobku autorki to "Układy prawie idealne". Tym razem historia Beti i jej niefortunnych poszukiwań szczęścia ukazana została z perspektywy jej dorastającej córki.
Beti ma już czterdziestkę na karku, a ciągle szuka swego szczęścia. W międzyczasie pochłania ją życie w stylu eko. Gotuje więc zupy z pokrzyw, sałatki robi z liści rzodkiewki, a kotlety sporządza z jarmużu. Najgorsze zaś jest to, że nie tylko ona musi to potem zjadać... Nie! To w sumie nie jest takie najgorsze. Jeśli Mela lepiej się nad tym zastanowi, absolutną porażką okazują się te szaleńcze wyprawy na drugi koniec Polski do kolejnego typa poznanego na randkowym portalu. Matka rzecz jasna zaprzyjaźnia się z takowym od razu i to na całe życie... Pisze też książki, spaceruje po lesie, zrywając zioła, a nocami popija szampana. Ma też wiele innych, mniej chlubnych nałogów, na co Mela patrzy z rosnącą dezaprobatą.
"Córka swojej matki" to powieść, której od dawna już wypatrywały wielbicielki dwóch poprzednich książek Beaty Kiecany. I trzeba przyznać, że czekanie to bardzo się opłaciło, bo powieść, nie dość, że zaskakująco świeża, to jeszcze pełna ironicznego poczucia humoru. Niestety rzadko zastanawiamy się nad tym, jak nasze życie, poczynania, a także nas samych widzą nasze dzieci. Czy jesteśmy dla nich posągami z brązu? A może raczej przyczyną nieustannego wstydu i zażenowania? Czy łatwo jest być córką swojej matki, a zwłaszcza takiej matki, jaką jest Beti? Z pewnością nie!
Beata Kiecana nie wie, co jest trudniejsze: robienie tak zwanej "kariery" czy bycie dobrą matką. Pisarka, absolwentka filologii polskiej na lubelskim UMCS, od kilku ładnych lat mieszka w Warszawie. Zadebiutowała znakomicie przyjętą powieścią "Stosunki mega przerywane". Kolejna książka w dorobku autorki to "Układy prawie idealne". Tym razem historia Beti i jej niefortunnych poszukiwań szczęścia ukazana została z perspektywy jej dorastającej córki.
Szczegóły
Tytuł: Córka swojej matkiPodtytuł: Tragikomedia rodzinna z koronawirusem w tle
Autor: Beata Kiecana
Wydawnictwo: Papierowy Motyl
ISBN: 9788365816436
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 230
Format: 13,5 x 21 cm
Oprawa: miękka
Waga: 0.245 kg